
LEGO’n 3D – aparat fotograficzny od LEGO
Nie ma sprzętu bez wad, ten aparat na przykład trzeba złożyć, zanim się go użyje. To jedna wada. Druga – nie robi zdjęć. Ale nie ma przecież aparatu doskonałego, prawda?
Ostatni raz składałem coś z klocków LEGO naście albo dziesiąt lat temu. Wyzwanie wydawało się duże, ale jednak nie było tak trudno. Z pół godziny skupienia i już!
Instrukcja jest na tyle łopatologiczna, że choć zabawkę przeznaczono dla dzieci w wieku powyżej lat ośmiu, można sobie poradzić także powyżej lat 48.
Nie jest to body profesjonalne, wygląda więc nieco plastikowo. Stylizacja na retro aparat, który nie działa, udała się LEGO znakomicie.
Jest to prosty kompakt z mechanicznym naciągiem, stałoogniskowy obiektywem o nieznanej ogniskowej i przysłonie. Swoją drogą trzeba przyznać, że producent ciął koszty do tego stopnia, że nawet jedyna soczewka obiektywu jest z plastiku. Ale może to nie tyle prymitywizm, co odwaga projektantów.
Ciekawostką jest fakt, że podobnie jak nowy aparat analogowy Pentaksa, zdjęcia robi w pionie, dzieląc klatki 35 mm na pół. Tyle, że Pentax każe je nam robić, LEGO zrobiło je już za nas. Wiadomo od lat, że Pentax myśli o fotografach zdecydowanie mniej, niż fotografowie o nim. LEGO, jak widać, ma odwrotnie.
Ergonomia aparatu jest całkiem w porządku, niezbędne pokrętła (a w tym modelu wszystkie są zbędne) znajdziemy w dobrych, wygodnych miejscach, chodzą one z należytym oporem, choć nie wiadomo po co nam stercząca na górze aparatu korbka do zwijania filmu, skoro nie mamy filmu.


Gripa praktycznie nie mamy, co upodabnia Legona 3D do aparatów z Wetzlar – żeby je wygodnie trzymać, trzeba dokupić coś do trzymania. LEGO jednak żadnych tego typu gadżetów do aparatu nie oferuje. Dodaje za to gratis niepraktyczny i tandetny pasek nadgarstkowy.
Niezbyt praktyczny jest wizjer, w którym widać niewiele, a kadrowanie utrudnia fakt, że widać w nim znaczny kawałek obiektywu.
Istnieje również duże prawdopodobieństwo, że aparat nie jest szczelny i przepuszcza światło każdą możliwą szparą. Ale czy to na pewno jest wada?
Reasumując: Otrzymujemy od LEGO znakomity, zupełnie niepraktyczny i bezużyteczny sprzętu, który ma tę zaletę, że wygląda oryginalnie i nie stresuje fotoamatora czy profesjonalisty sugerując mu, że powinien coś umieć.
Wady:
- plastikowy obiektyw
- fatalny wizjer
- plastikowa obudowa
- konieczność samodzielnego złożenia
- nietrzymanie czasów
- kiepska ergonomia
- brak możliwości robienia zdjęć
Zalety:
- rozmiar
- waga
- fakt istnienia
- brak wymagań wobec użytkownika
- gdy aparat się znudzi, z tego samego zestawu klocków można zbudować kamerę wideo lub telewizorek.
Aparat można kupić cenie poniżej 60 zł. Ja dostałem w prezencie, a darowanemu bodu się w bagnet nie zagląda.


Więcej testów sprzętu foto znajdziesz TUTAJ.
Napisz komentarz