O fotografiach:
Nie jestem fanem rodzinnych, czy dziecięcy sesji w studio. W otwartej przestrzeni łatwiej o ruch, spontan i odrobinę wariactwa. Zawartość dziecka dziecku i w dorosłym jakoś rośnie w plenerze. Dlatego cieszę się, że sesję Leny z jej psem Leosiem i misiem Theo udało nam się zrobić na miejskich plantach w Bolesławcu i nad Bobrem. Był czas i przestrzeń, aby popracować z moją spontaniczną modelką, żeby znaleźć ptasie piórko, a nawet porobić lenkowe finezyjne miny i figury : )
Część efektów w galerii.
Klikacie w pierwsze zdjęcie i uruchamia się galeria.