fbpx

Samyang 85 F1,4 RF – test

27 listopada, 2020
0 Comments

Wybór portretówek do Canona R nagle zrobił się niemal bogaty: Dwa warianty potwornie drogiej L F1,2, ponadto tańszy 85 F2 Canona i Samyang – najtańszy, jasny, lekki i kuszący. W dodatku to już drugie szkło Samyanga z bagnetem RF, po 14 mm F 2,8, (14 mm sprawuje się całkiem przyzwoicie i wydaje mi się nawet lepsze niż wersja z bagnetem EF).

Samyang 85 F1,4 RF i Canon EOS R

Niezmiennie a wielkim żalem przyjmuję to, że Sigma konsekwentnie olewa system RF (być może z winy Canona), bo to jej Art 85 F 1,4 przez kilka lat był jednym z moich podstawowych obiektywów. Świetna jest ostrość i szybkość tego szkła (także z adapterem EF-R) – niestety rozmiar i waga są sprzeczne z moją polityką odchudzania torby. Naprawdę wielogodzinna praca Artami daje w kość a waga sprzętu ma znaczenie także w codziennym transporcie, na spacerach i na lotniskach. I obecnie jestem w stanie pójść nawet na kompromisy jakościowe, aby zmniejszyć wagę, nie tracąc przy tym funkcjonalności swojego zestawu sprzętu. Ponadto od przejścia na Canona R zamierzam powoli rezygnować z lustrzankowej optyki, przynajmniej kiedy mam alternatywę.

Samyanga dostałem do testu od firmy Focus Nordic, dystrybutora Samyanga i nie tylko. Bardzo dziękuję.

Więcej zdjęć z Samyanga z sesji Zhanny znajdziesz TUTAJ.



Obiektyw waży 582 gramy, tylko o 85 więcej niż Canon 85 F2 RF, co przy 1130 gramów Sigmy robi w pracy drastyczną różnicę.  Średnica  filtra to 77 mm. (Canon F2 67 mm, a Sigma – 86 mm). Do 85 RF L nie porównuję, bo to nie ta kategoria i nie ten próg opodatkowania, abym o nich myślał. Minimalna odległość ostrzenia Samyanga to 90 cm a dziewięciolistkową przysłonę przymkniemy do 16. Długość obiektywu bez osłony to zaledwie 10 cm co czyni go krótkim, grubym (9 cm średnicy), ale i bardzo poręcznym.

W zestawie jest osłona przeciwsłoneczna i kapsle. Szkło jest lekkie, ale nie delikatne, ma uszczelnienia i wygodny pierścień ostrzenia, który mógłby być szerszy. Jedyny przełącznik na obiektywie to AF-MF.

Konstrukcja to 11 elementów w 8 grupach, w tym z 1 soczewka ED i 4 soczewki HD o wysokim współczynniku refrakcji. Powłoki Ultra Multi Coating zapewnić mają świetną kontrolę ewentualnych blików i flar i wychodzi im to całkiem nieźle.

Samyang pojechał ze mną na wystawę World Press Photo do Amsterdamu. Pomyślałem, że widok takich kadrów doda mu szlachetności : ) Na zdjęciu fotografia Tomka Kaczora, laureata WPP 2020.

Ultradźwiękowy silnik liniowy DLSM (Dual Linear Sonic Motor) ma być super szybki, ale nie jest. Jest szybki, ale po Sigmie Art 85 czuć różnicę. W trybie servo radzi sobie dobrze. Celność jest też w porządku, choć tutaj też Sigma jest górą i jej powtarzalność jest większa.

Szkło jest ostre, na 1,8 można się golić, ale tu też Sigma Art postawiła wysoko poprzeczkę i wiem, że można ostrzej. Tyle, że mówimy o obiektywnie niemal dwa razy droższym.

Aberracje, dystorsja, winietowanie – nic na tyle nieprzyjemnego aby nie dało się tego ogarnąć w LR jeśli jest taka potrzeba. Ale nie miałem.

Samyang przypięty do Canona R tworzy poręczny, wygodny w pracy i lekki zestaw, któremu można ufać, a efekty pracy łatwo przewidzieć i kontrolować. Nie ma niespodzianek.

Niespodzianką, przyjemną po Sigmie, może być bokeh. Mnie pasuje zdecydowanie bardziej od sigmowego a samyangowa „malarskość” bardzo mi odpowiada:

Samyangowe malowanki na F 1,4.

Samyang 85 F 1,4 RF debiutował w cenie 800 dolarów (około 3200 zł). Miał pojawić się na rynku w czerwcu, ale de facto dotarł do Polski w listopadzie 2020 roku. Można go było kupić jesienią 2020 już za 2700 zł, ale do końca roku cashback Samyanga gwarantował zwrot 300 zł. Takie szkiełko za 2400 to bardzo dobra, bezkonkurencyjna propozycja. Po prostu nie ma alternatywy w tym pułapie, a Canon za 85 RF F2 każe sobie płacić 3200. Drożej, ostrzej, zapewne szybciej, ale i ciemniej. Przysłona czyni różnicę, a Samyang za te pieniądze daje znakomitą jakość, parametry i wygodę pracy.

Wady? Dwie:
Samyang zabarwia zdjęcia podbijając nieco ich soczystość, ocieplając jakby temperaturę barwową. Przy materiale z różnych szkieł w obróbce bywa to problematyczne.

Druga (może nie wada) po zapięciu szkła i włączeniu aparatu na chwilę pojawia się ramka ostrzenia jak w szkle manualny i po sekundzie dopiero jakby aktywuje się AF

Puentą testu niech będzie informacja, że Samyang został w mojej torbie przynajmniej na dwa lata. Sigmą cieszy się nowy właściciel. A ja mam za mniej niż wartość mojej używanej Sigmy Art 85 szkło o tej samej ogniskowej i światłosile, które wreszcie mogę wziąć nie tylko na zlecenie, ale i do torby na spacer. 

Moim zdaniem obiektyw jest świetnym wyborem dla kogoś, kto podobnie jak ja nie rujnuje budżetu na sprzęt, a jest w stanie pójść na pewne kompromisy. Budżetowa portretówka i tyle. Spokojnie nadaje się do zarobkowej pracy a każdemu, kto fotografią zajmuje się amatorsko, Samyang sprawi mnóstwo radości.

Na koniec i jeszcze parę zdjęć z Samyanga (kilka także w TEJ sesji):

Wrażenia z użytkowania różnych obiektywów i testy znajdziesz TUTAJ na mojej stronie.