fbpx

Sesja zdjęciowa na kolanie, czyli dlaczego nie robię kilku zdjęć w kwadrans za parę stów

10 października, 2022
0 Comments

Klienci często chcą „tylko kilku zdjęć”, „paru portretów”, „krótkiej sesji” i tym podobnych rzeczy. Staram się nie ulegać takim namowom, bo to po prostu nie ma sensu. 

Nie da się zrobić zadowalającej sesji na kolanie, bez przygotowania, bez spędzenia ze sobą pewnego czasu, sprawdzenia różnych opcji, przegadania wcześniej tego, gdzie fotografujemy i jak chcemy wyglądać. Nie ma sensu robić zdjęć byle jak. 

Rozumiem doskonale, że prośby o „kilka zdjęć” często wynikają z chęci ograniczenia ceny. Ale zawsze odbywa się to kosztem jakości.

Sesja z Lenką, więcej TUTAJ.

Ktoś kto umawia się z mną na sesję, nieważne czy sam ją finansuje, czy dostaje w prezencie w postaci vouchera, zwykle jest przeze mnie pytany o oczekiwania, inspiracje, stroje na sesję, dodatki, miejsce sesji, a często np. o włosy i ewentualny makijaż. Rozmawiamy o tym, co chcemy osiągnąć i jak to zrobić. Dogadujemy dogodny termin i miejsce lub miejsca. To proces. Potem spotykamy się na godzinę lub dwie i pracujemy razem szukając najlepszych ujęć. Trzeba podczas zdjęć zobaczyć modela z różnych stron, w rożnym świetle i w różnych sytuacjach. Aby znaleźć najlepsze.

Zdecydowana większość osób które fotografuję, staje przed obiektywem „na serio” po raz pierwszy. Dlatego nie warto się obawiać, że „nie umie się pozować” itd. Praca z niedoświadczonymi modelami to element mojego warsztatu a umiejętność takiej pracy, to m.in. skutek dużego doświadczenia. 

Po dwóch tygodniach moi modele dostają link do pobrania fotografii. Nie limituję ich ilości. Zwykle oddaję to, co wydaje mi się warte oddania. Zwykle oddaję za dużo zdjęć.

Sesja z Katarzyną, więcej TUTAJ.

O ile sesje indywidualne, sensualne, kobiece i im podobne często mają sens w przestrzeniach zamkniętych (jak ta z której zdjęcie jest powyżej, całość możecie zobaczyć TUTAJ), to nie jestem fanem rodzinnych, czy dziecięcych sesji w studio.

W otwartej przestrzeni łatwiej o ruch, spontan i odrobinę wariactwa. Zawartość dziecka dziecku i w dorosłym jakoś rośnie w plenerze. Dlatego też potrzebny jest czas i przestrzeń, aby popracować ze sobą nad wspólną satysfakcją. 

Bo ja nie lubię oddawać klientom zdjęć, które mi się nie podobają : )

 

Ostatnie i pierwsze pochodzi zdjęcie z sesji z Natalią, więcej TUTAJ.