To Wasz ślub, to Wasze wesele – nie dajcie się terroryzować!
Tytuł tego tekstu to prawda, którą czasem powtarzam swoim klientom. Zwłaszcza wtedy, gdy pytają mnie o to, jak coś w trakcie uroczystości powinno wyglądać. Odpowiedź jest jedna: To Wasz ślub, ma być tak, żeby Wam się podobało i żebyście to Wy się dobrze czuli. Jakkolwiek odbędzie się ten czy inny fragment dnia ślubu (czy młodzi klękną do błogosławieństwa, czy wejdą do kościoła razem, czy osobno, czy on ją wniesie do sali na rękach czy na barana) nie zmieni to faktu zawarcia małżeństwa i nie powinno wpływać na radość z tego faktu oraz dobrą zabawę.
Dobre samopoczucie i komfort psychiczny młodej pary to priorytet. Powinno przynajmniej tak być, powinni to rozumieć goście, ale przede wszystkim powinna to rozumieć obsługa: kapela, DJ, kamerzysta, fotograf, kelnerzy itd.
Co jakiś czas spotykam na ślubach kogoś, kto samopoczucie i komfort młodych i gości ma głęboko i kto postanowił sterroryzować ludzi, bo czuje się ważniejszy od tego wszystkiego, co dzieje się w ich życiu tego dnia.
Jest na przykład taka kasta kamerzystów weselnych zwanych kamerunami, czy fotografów zwanych fotoziutkami, czy muzyków weselnych mających poczucie, że są gwiazdami imprezy.
Takiego kameruna, który potrafi zrąbać młodym humor, poznajemy po tym, że „on ma scenariusz”. Albo sam sobie wymyślił albo jakiś kretyn (bo kamerun czasem jest tylko podwykonawcą) dał mu wytyczne jak ma wyglądać film weselny. I jeśli nie ma w nim sceny przypinania kwiatka w klapie pana młodego (koniecznie przez pannę młodą) albo nie ma sceny jak pan młody wyjmuje kwiaty z wazonu, albo zbliżenia na obrączki, albo ujęcia jak panna młoda po ubraniu się robi obrót i macha do kamery – to kamerun ma zmarnowany film, zbiją go, padnie na apopleksję albo potnie się przy oczepinach. On po prostu bez tego ujęcia nie istnieje.
Koleś tego typu potrafi wymusić na młodych zachowania, na które oni wcale nie muszą mieć ochoty a czasem narazić ich na kłopoty typu pobrudzona suknia (bo on musiał mieć ujęcie w którym ona akurat z tej strony wsiada do auta) czy niepotrzebne nerwy. Zapomina, że on tu jest obsługą i tresuje, stresuje, terroryzuje młodych w dniu, w którym oni często i tak od rana są zestresowani i bez kretyna – kamerzysty.
Bywa, że fotograf, rodzina, fryzjerka czy makijażystka starają się, aby młodych wyluzować, odstresować itd. A taki wchodzi i zamiata. Bo on ma scenariusz.
Oczywiście problem nie dotyczy tylko kamerzystów. Równie upierdliwy potrafi być fotograf ślubny, który upiera się przy sesji w dniu ślubu w ramach projektu „zawijamy młodych z wesela na dwie godziny i rozkładamy imprezę – bo i po co mają być na swoim weselu” albo napiernicza w kościele lampą błyskową aż ksiądz dostanie mroczków. Do tej samej grupy zaliczam panów z kapel weselnych, którzy uważają, że robią łaskę grając a jak nie mają z czego nalać sobie pierwszej lufy na początek grania to interweniują od razu u pary młodej, jakby młodzi nie mieli ważniejszych spraw.
Jeżeli planujecie swój ślub, unikajcie takich ludzi jak ognia. Unikajcie ludzi, którymi będziecie musieli się przejmować. To oni mają się przejmować tym, żebyście to Wy byli zadowoleni. Płacicie im za to i macie prawo wymagać.