50 mm rozczarowań – bardzo subiektywny test obiektywu TTartisan 50mm F0,95
Bałem się nieco tego testu, bo zwykle po zabawie szkiełkami rozstaję się z nimi z trudem. Dwa zeszłoroczne testy zakończyły się zakupami obiektywów (szczegóły TUTAJ). I choć ciągle szukam rzetelnej i ciekawej jednocześnie pięćdziesiątki w ludzkiej cenie, to tym razem rozstanie z testowanym szkłem przyszło bardzo łatwo.
Wyobraźcie sobie obiektyw, który winietuje w całym zakresie przysłon, od 0.95 po F16.
Wyobraźcie sobie obiektyw, który nie jest przekonująco ostry ani na pełnej dziurze, ani na F16. Jak dla mnie ostrość zaczyna się koło F4, ale kończy się przed F16
Wyobraźcie sobie, że to szkło kosztuje 3500 zł.
Problem polega na tym, że nie trzeba sobie tego wyobrażać. Wystarczy wziąć w łapy TTartisan 50 mm F 0,95.
Najpierw pomyślałem sobie, że dla zabawy zrobię test na dwóch wartościach przysłony, maksymalnej i minimalnej. Ale plan szybko wziął w łeb, bo obie okazały się mało używalne, a jakość nie zadowalała. I to „nie zadowalała” to jest eufemizm.
Kolejna refleksja: Nie róbcie tym szkłem czegoś co ma być proste, jeśli nie lubicie dłubać w LR, bo rogi kadru ciągnie… do rogu, jakby gość od korekty dystorsji w TTartisans wyleciał z roboty przed tym projektem. Bez opcji powrotu.
Ja wiem, że winieta wygląda czasem ładnie. Ale jak jej aż tyle potrzebuję, to wolę ją dodać, niż odejmować na każdym zdjęciu. I mam jakiś głupi nawyk, że jak domykam normalne szkło, to ona znika. A tutaj jest w pełnym zakresie. I dotyczy nie tylko rogów, ale i w bardzo widoczny sposób boków poziomego kadru.
Nie mniej wkurzająca jest dystorsja poduszkowa, której w tym szkle się zupełnie nie spodziewałem. Może ja laik jestem, ale jak już, to w 50 mm spodziewałbym się beczkowej, a poduszkową spotykałem raczej w szerokich i bardzo szerokich szkłach.
Tutaj nie dość że szkło wyciąga rogi obrazu, to jeszcze mam wrażenie, że robi to nieregularnie, ciągnąc lewą stronę kadru (a właściwie jej rogi) mocniej. Naprawdę nie wiem, czy moja Sigma Art 20 mm nie ma tego skorygowanego mądrzej…
Jakoś nie nawinęły mi się pod oko żadne cegły czy kratki, ale to wada zauważalna „gołym okiem” w wizjerze.
Walkę z aberracją chromatyczną konstruktorzy także przegrali. Na pełnej dziurze jest drastycznie.
Nieostrości w tym szkle mają swój urok. Bokeh ma swój niezaprzeczalny smak i czar. Do tego kolorki ze szkiełka mają swój miły, lekko sprany charakter.
Ale 3500 zł?
Za co?
Nie wiem co fajnego jest w tym szkle, nie chciało mi się nim fotografować, zrobiłem troszkę klatek, jedną sesję, żeby nieco przeczołgać obiektyw (efekt TUTAJ) i odesłałem bez żalu.
Plusy? Poręczność i wygoda pracy na pewno. (Uwaga na tylną soczewkę, która wystaje znacznie poza bagnet z obiektywu, a po założeniu adaptera z Leica M na EOS R równa się z jego krawędzią).
Fajny jest też „dzyndzel” do ostrzenia, który mnie osobiście kojarzy się z Voigtlanderem.
Trzeba go sobie jednak przykręcić i przykleić (pakiet montażowy w zestawie), co może i jest fajną opcją, ale w szkle testowym nie odważyłem się tym bawić. W swoim zrobiłbym to od razu. Jednak nie! Wolałbym, żeby robił to producent, nawet za cenę śrubokręcika w zestawie.
Stara Leica R 50mm F2 do kupienia w cenie około 2000 zł zjada TTartisana w każdej kategorii na śniadanie i ma o niebo lepsze F2. Podobnie Zeiss Planar ZE F1,4, czy lepsza od niego na pełnej dziurze Sigma Art 50 mm F1,4… i pewnie lista takich szkieł jest długa. Na pewno jest też na niej tańszy zdecydowanie, a dużo bardziej używalny, 7artisan 50 mm F1,05, którym miałem przyjemność niedawno się bawić (wnioski TUTAJ)
TTartisan 50 mm jest zapewne czymś dla poszukiwaczy „magii obrazka”, unikalnego rozmycia i szaleństw pod słońce, a nie rozdzielczości, praktyczności i jakości. I na pewno szkiełko to ma liczną grupę fanów zachwycających się w miarę ostrymi w środku kadru i w miarę jasnymi w środku kadru zdjęciami z których wyziera dzięki wadom „analogowy look”.
Ufam, że są w śród nich nie tylko posiadacze cropowych matryc.
Dziękuję za użyczenie obiektywu firmie Foto-technika. I zupełnie serio przykro mi, że moja „recenzja” nie jest pochlebna. Ale też żaden ze mnie autorytet, więc raczej nikt się nią nie przejmie.
Zdjęcia przykładowe bez obróbki, ewentualnie zdjęty kolor.
Zdjęcia z sesji poddane obróbce.
Fotografie z aparatów Canon EOS R i R6.
Wrażenia z użytkowania różnych obiektywów i testy znajdziesz TUTAJ na mojej stronie.