fbpx

Freestyler Biometar 80 mm F 2,8 – test

28 grudnia, 2018
0 Comments

Frestyler marzył mi się od dawna, ale kupiłem go dopiero w tym roku. Po długich wahaniach w wyborze między obiektywem Volna 80 mm F2,8 a Zeiss Biometar 80 mm F2,8 padło na Zeissa. Kupiłem używkę (nowy to koszt około 900 zł) za 600 zł i pierwsze wrażenie nie było najlepsze.

Produkowany przez The Bokeh Factory/Palec w nosie wynalazek to po prostu średnioformatowy, stary obiektyw do którego wielkim pierścieniem przymocowano gumowy przegub zakończony bagnetem, w moim przypadku był to to Canon EOS. Ostrzymy tym obiektywem wybierając odległość a potem po prostu dociskając w stronę body,  bądź odchylając pierścień (to ten z napisami na zdjęciu powyżej) palcami.

Niby banał, ale wymaga to odrobiny wprawy. Wymaga też dobrego oka i stabilności przy wyginaniu bo drobna zmiana kąta nachylenia pierścienia (a więc i całego obiektywu) w stosunku do body zmienia płaszczyznę ostrzenia. Ale w końcu o to chodzi, bo właśnie „złamanie” osi optycznej daje niesamowite efekty w tle czyniąc bokeh nowym doznaniem estetycznym.

Praca tym obiektywem sprawiała mi ogromne trudności do czasu aż postanowiłem odpuścić sobie ostrzenie przy pomocy wizjera i przeszedłem na live view. A że w tym trybie, zwykle dla trzykrotnego powiększenia obrazu, precyzji ostrzenia oraz ignorowania słońca z lustrzanką używam viefindera (typowo filmowej zabawki za jakieś 250 zł), to wreszcie praca stała się przyjemniejsza. Dodatkowo viewfinder czyni oprawę oka dużo lepszym punktem oparcia niż zwykły wizjer aparatu, co ułatwia manipulowanie palcami pierścieniem freestylera. Bojąc się iść z tym nie dość dobrze opanowanym sprzętem na reporterkę umówiłem się z modelką, aby w spokoju zobaczyć co mi ten freestyler może dać. I już pierwsza sesja z nim okazała się bardzo ciekawa (Cały efekt TUTAJ).

Wystarczy popatrzeć na to, co dzieje się z z rozmyciem w kadrze choćby na tej fotografii:

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie.
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez Bernard Łętowski (@bernardletowski.pl)

Ta fotografia pochodzi z tej samej sesji:

Siłą rzeczy łatwiej pracuje się Biometarem od The Bokeh Factory na cropie (głębia). 


Tutaj przykład z Canona 100D:

Zeiss z gumką, po zdobyciu przeze mnie odrobiny doświadczenia w operowaniu nim, na jakiś czas stał się jednym z moich ulubionych szkieł podczas sesji, w których mam pełną swobodę działania, robionych dla siebie, jak ta (całość TUTAJ), z której pochodzi to zdjęcie:
Używanie go do fotografowania scen dynamicznych to katorga, której bardzo szybko się odechciewa. Choć byłoby znacznie łatwiejsze, gdyby pierścień i gumę, jak w klasycznym tilt shifcie, dało się zablokować w jednej pozycji czyniąc deformację (albo korektę) stałą i kontrolowalną. To też szalenie ułatwiłoby wykorzystanie szkła podczas filmowania.

Nie zmienia to faktu, że szkło chętnie wykorzystywane przez wiele osób m.in. w sesjach ślubnych, jest niesamowicie efektywnym i tanim obiektywem dającym ciekawe możliwości. Nawet wówczas, gdy używa się go bez zabawy osią optyczną, jako zwykłej portretówki, bo sam Biometar to dobry i efektowny obiektyw. Zdarzyło mi się nawet targać freestylera na Sycylię (choć każdy obiektyw przy odprawie na lotnisku swoje znaczył wagowo a sprzętu brałem dużo) tylko dla jednej sesji ze znakomitym florystą Tomaszem Maksem Kuczyńskim.

I, moim zdaniem, warto było.
Freestyler ma dużo sensu i przy swojej cenie wydaje się być szkłem wartym choćby przetestowania w pracy. To żadna inwestycja, a efekty robią wrażenie nie tylko na tym, kto z obiektywu korzysta. Myślę, że prędzej lub poźniej skuszę się jeszcze na 50 mm tego typu.

Więcej fotografii z sesji z Tomaszem TUTAJ. Zaś pod TYM linkiem można obejrzeć inną sesję z wykorzystaniem zmodyfikowanego Biometara. Pełna i dość bogata oferta The Bokeh Factory jest TUTAJ.

 

Wrażenia z użytkowania różnych obiektywów i testy znajdziesz TUTAJ na mojej stronie.