Test budżetowych obiektywów: Canon 16 mm F2.8 RF, Canon 35mm F1.8 RF i Canon 85mm F2 RF
Na wstępie przepraszam za ilość zdjęć przykładowych, ale naprawdę miałem możliwość dłuższego popracowania tymi szkłami i sprawdzenia ich wszechstronności. Nie robiłem nimi jednak żadnych typowych zdjęć testowych, a po prostu pracowałem.
Dlaczego akurat budżetowe Canony RF wziąłem na włoską robotę?
Wkurza mnie waga mojego sprzętu, a uraz sprawił, że przez pewien czas dźwiganie ciężkich szkieł niemal uniemożliwiało mi pracę. Dlatego zacząłem szukać lżejszych alternatyw i tak w 2020 roku Sigmę 85 Art F 1,4 zastąpił Samyang RF F1,4 – ponad pięćset (548) gramów mniej do noszenia i wielokrotnego podnoszenia i trzymania w górze, mimo pewnych kompromiszonów jakościowych mnie ucieszyło. (Canona 85 mm F2 RF wówczas jeszcze nie dało się w kraju nad Wisłą kupić – tanich alternatyw nie było – teraz nie można za to kupić w Polsce Samyanga, którego test znajdziesz TUTAJ)
Canon 85 RF F2 IS STM, który siedział mi wówczas w głowie, to by było kolejne 85 gramów mniej… no i bardziej kompaktowa, zwarta obudowa. Gdzieś mi to szkiełko i odchudzanie torby tkwiło w głowie. Jesienią 2021 roku wykończyły mnie fizycznie swoją wagą pozostałe jeszcze u mnie stałki Sigmy – 35 i 20 Art, obie F 1,4. Zwłaszcza ta druga to genialnie skorygowany i fantastyczny, ale klocek. Ale skoro Sigma ma użytkowników Canona R w deklu, to pozostaje mi wzajemność i szukanie alternatyw.
Planując dwutygodniową pracę we Włoszech wymyśliłem sobie, że nie wezmę tych swoich klocków w ramach szacunku dla własnego zdrowia, a przy okazji poznam bliżej budżetowe szkła RF produkcji Canona.
Dzięki Canon Polska zamiast Sigm 20 i 35 oraz Samyanga 85 mm zabrałem relatywnie tanie modele szkieł RF – nową 16 mm F 2.8 oraz 35 mm F 1.8 i 85 mm F2 – ostatnie dwa ze stabilizacją i z trybem macro. Założenie było takie, że coś z tego po testach kupię, przy okazji na stałe eliminując jakiś ciężar z torby.
Od razu wyjaśniam dlaczego nie były to szkła z wyższej półki, czyli L z bagnetem RF: Po prostu dla mnie są na razie za drogie, a jakby mnie w teście zachwyciły, to zaraz chciałbym je kupić wyłączając rozum i demolując swoje plany inwestycyjne: )
Staram się racjonalnie i logicznie kupować sprzęt, co zawsze musi być kompromisem. Stąd parę lat temu, na pewnym etapie, przeszedłem z eLek na Sigmy Art, które za gorszą od Canonów L trwałość i jakość wykonania, odwdzięczają się nieco bardziej przyjaznymi cenami i świetnymi obrazkami.
Oczywiście zabrałem ze sobą na Sycylię jeszcze dwa słoiki, poza Canonami RF, żeby mieć więcej opcji, ale były to jedynie: manualny Voigtlander Nokton Classic 40 mm F1,4 (nie umiem się z nim rozstać) i stare 70-200 F4 Canona (na wszelki, daleki wypadek).
First look:
Po otwarciu paczki ze szkiełkami pierwszy szok podróżno – ergonomiczny: Ja to wszystko wsadzę w naramienną Lowepro 250 AW i do tego razem z jednym body! W bagażu podręcznym tylko drugie body i inne graty. Kto lata samolotami na roboty, ten wie jak przydaje się czasem miejsce i lekki zapas kilogramów na lotniskach. Kto dużo łazi ze sprzętem, też doceni wagę budżetowych Canonów.
Szok drugi: Jakie to wszystko ładne, fajne, małe, kompaktowe i praktyczne! I zupełnie nie czuć plastikowej tandety, zupełnie nie pojawia się brak zaufania z kategorii: to nie może być solidne.
Lekki żal: Wszystkie szkła dostałem bez osłon przeciwsłonecznych. No ale skoro tak są sprzedawane w sklepach, to niech będzie. Jakoś wiem od lat, że Canon umie zarabiać pieniądze i jednocześnie ułatwiać mi pracę, to niech sobie spokojnie na tych osłonach dodatkowe parę jenów zarabia : )
Wydaje mi się jednak, że jeśli ktoś się na te obiektywy zdecyduje, to warto od razu kupić osłony i wziąć to w budżecie pod uwagę.
Cała trójca jest przyjemnie plastikowa (oczywiście bagnet metalowy), cała trójca wysuwa ryjek podczas pracy, cała trójca waży razem zaledwie 970 gramów!
Trzy zdania o każdym z tych szkieł:
Obiektyw Canon RF 16mm F2.8 STM to oczywiście kompromis jakościowy pozwalający na pracę szerokim kątem każdemu, bo cena 1600 zł jest tak skalkulowana, że nawet przy świadomości ograniczeń i nieuniknionych deformacji obrazu można sobie taki kapsel wrzucić w torbę i mieć na wszelki wypadek. Rozczulająco lekkie i drobne coś, na co wystarczy mieć czasem tylko fotograficzny pomysł.
Filtr/średnica obiektywu/ długość/waga: 41/69,2/40,2/165
Ilość soczewek: 9
Listki przysłony: 7
Minimalna odległość ostrzenia: 0,13
Zakres przysłon: 2,8-22
Stabilizacja: NIE
Obiektyw Canon RF 35mm F1.8 IS Macro STM to chyba jedna z najstarszych stałek systemu R, którą już kiedyś macałem i sprawdzałem, i która powinna umieć zastąpić moją sigmę 35 Art F1,4. Za pierwszym razem mnie nie przekonała, dałem drugą szansę. Canon zaprojektował w tym szkiełku przede wszystkim praktyczność.
Filtr/średnica obiektywu/ długość/waga: 52/74,4/62,8/305
Ilość soczewek: 11
Listki przysłony: 9
Minimalna odległość ostrzenia: 0,17
Zakres przysłon: 1,8 – 22
Stabilizacja: TAK
Obiektyw Canon RF 85mm F2 Macro IS STM – niby tylko 85 gramów mniej od wspomnianego wyżej, świętej pamięci na polskim rynku Samyanga, ale to znacznie mniejszy obiektyw. Niby F2 a nie 1,4 czy 1,8, ale czy mi to przeszkadzało? Czy brakowało mi otwarcia dziury? No właśnie nie, zwłaszcza w sycylijskim słońcu, a kompaktowość tego szkła wynagradzała wszystko.
Filtr/średnica obiektywu/ długość/waga: 67/78/90,5/500
Ilość soczewek: 12
Listki przysłony: 9
Minimalna odległość ostrzenia: 0.35
Zakres przysłon: 2-29
Stabilizacja: TAK
Dygresja:
Dlaczego nie testowałem 50 mm RF F1,8? Teoretycznie ta stałka idelanie pasowałaby do zestawu.
Zamówiłem go zaraz po premierze, przestrzeliłem w sklepie, pomacałem, przeprosiłem, podziękowałem i zapomniałem o jego istnieniu. Nie planuję sobie przypominać. Wiem o nim tylko jedno: jest za drogi i jak zejdą z ceną do 500 zł to może za drogi nie będzie : )
Nawet ja, a żaden ze mnie fotograficzny wymiatacz, jestem zbyt rozpieszczony, żebym potraktował ten obiektyw serio.
Jak to wszystko chodzi?
Miałem ze sobą dwa aparaty: EOS R6 i EOS R. Z oboma w każdej sytuacji szkła działały niemal wzorowo, AF był wystarczająco szybki nawet w dynamicznych scenach. Ze dwa razy 85 miewał zbędne pompowanie na servo (i mały problem z ostrością, o którym potem), ale mu mijało.
To nie są demony szybkości, to nie są żadne demony, ale świetnie sobie radzą nawet z psem w pełnym biegu foconym na servo, a co dopiero z ludźmi..
No dobra, trochę się bałem ogarniania dużej, dwutygodniowej orki nie swoimi szkłami o być może gorszej jakości optycznej, niż moje codzienne zabawki. Z drugiej strony doszedłem do wniosku, że Canon nie zrobi mi kuku i jakąś jakość musi zagwarantować. Trudno mu po tylu latach razem nie ufać, zwłaszcza po wypuszczeniu R6 i R5.
Na Sycylii regularnie dokumentuję warsztaty florystyczne. Wsparcie Florystów zaprasza tam znakomitych mistrzów florystyki i florystów chcących poszerzyć swoją wiedzę w „pięknych okolicznościach przyrody”.
Teoretycznie w dużym tempie dokumentuję efekty pracy florystów, ale robię też zdjęcia podczas pracy, portrety uczestników, czasem inne sesje, nawet ślubne, fotografie uczestników i włoskich klimatów podczas zwiedzania i jakieś inne rzeczy oddające klimat miejsca. No i czasem filmuję jakieś wypowiedzi i zdarzenia, choć żaden ze mnie filmmaker.
Ale dla filmowców mam istotny wniosek: każde z tych szkieł chodzi z R6 i R z autofokusem i wykrywaniem oczu w servo znakomicie i bezbłędnie. Czysty komfort, pewność i wygoda w pracy.
Reasumując: jest w tej mojej włoskiej robocie wszystko, od niemal produktówki, przez reportaż, po pocztówki, filmowanie i portret. Dlatego bez wszechstronności w torbie ani rusz. Sorki, jeszcze zrobiłem eReFami przed wyjazdem jedną sesję ślubną w Niemczech, sesję psią, jedno zlecenie dla Huty Szkła Borowski (trochę efektów TUTAJ) i dwie sesje ślubne już w trakcie pobytu we Włoszech. Czyli szkiełka naprawdę orały wielowymiarowo w codziennej, intensywnej robocie.
Luźne wnioski z pracy:
Na początki szalenie ucieszył mnie dodatkowy, konfigurowalny pierścień na obiektywach. Jest świetnie umiejscowiony, bardzo praktyczny, ergonomiczny, wygodny w użyciu. No przecież w eRce nic mnie tak nie wkurza w spaczonej ergonomii tego body, jak brak trzeciego pokrętła wymuszający u mnie wciśnięcie guzika w drodze do zmiany ISO. Aparat bez trzech pokręteł to dla mnie zawsze męka, a szkiełka RF pozwalają o niej zapomnieć.
W R6 Canon wrócił do mądrej ergonomii, zrezygnował z dotykowego paska (skąd oni to wykminili i po cholerę, to ja nie wiem) i mam trzy pokrętła pozwalające mi na szybką regulację trzech podstawowych parametrów. Sprawdziłem czy szkiełka będą mi się przymykać i otwierać dodatkowym pierścieniem, poustawiałem to i… nie używałem prawie wcale.
Ja bardzo wolno zmieniam nawyki i po prostu „stara” regulacja przysłony pokrętłem na plecach body weszła mi w krew. W R dodatkowe pokrętło na obiektywach to błogosławieństwo, ale tu też musiałbym całkiem zmienić nawyki, a jakoś tak wyszło, że R używałem podczas tego wyjazdu bardzo mało. To był raczej backup. Żeby dodatkowe pokrętło mnie zajarało, musiałbym chyba używać dwóch takich samych body, albo mieć same szkła RF. Jedno i drugie raczej się zbyt szybko nie wydarzy. Co nie zmienia faktu, że dodatkowy pierścień jest cholernie wygodny i praktyczny, a użytkownicy R i RP ogromnie ułatwią sobie nim pracę. Wystarczy tylko go używać i wyrobić sobie ten nawyk.
No dobra, 16 RF dodatkowego pierścienia nie ma, ma jeden, który możemy skonfigurować a intencjonalnie służy do ostrzenia. Dla mnie detal. Zrozumiały bo w tej drobince na drugi pierścień miejsca nie było.
Wysuwane z siebie szkła nie budzą mojego zaufania. Mam z tyłu głowy, że zmiana objętości obiektywu to wypompowywanie i wpompowywanie do niego powietrza wraz z tym, co w powietrzu jest – wilgocią, kurzem czy też innymi zanieczyszczeniami. Często też wpompowywanie pobranego z otoczenia powietrza (zwłaszcza przy tanich zoomach) do wnętrza body. Tutaj, w RFach na szczęście ryjki wysuwają się niewiele i problemu raczej nie ma.
Skoro Canon zdecydował się projektować nawet najnowsze eLki tele z mocno pracującymi wysuwanymi tubusami (tak, wiem że kiedyś też się to zdarzało), to myślę sobie, że ogarnął ten temat na tyle dobrze, że nie ma się czego obawiać. Na pewno nie byłem pierwszym testującym trójcę RF, a nie zauważyłem żadnego syfu wewnątrz. Poza tym wysuwane ryjki to kompromis, który pozwala robić te szkła w ludzkich cenach. A czasem lepiej mieć coś z wysuwanym ryjkiem, niż za dużo rat do spłacenia.
Warto pamiętać o tym, że szkiełka wysuwają te swoje mordki i powinno się włączyć w aparacie automatyczne ich wsuwanie przy wyłączaniu body. Choćby po to, by przypadkiem, wkładając body czy szkło do torby, nie opierać o coś obiektywu tym wysuniętym elementem.
Korekta dystorsji to nie jest mocna strona tych obiektywów. W 16 to nie dziwi, w 35 irytuje, ale w 85 niemiło zaskakuje. Proste linie horyzontu Canon postanowił ignorować. Ziemia ewidentnie nie jest dla japońskich konstruktorów płaska, czasem bywa, ale jeśli już, to raczej w środku kadru. Obrabiając materiał dostrzegłem nawet pewną nieregularność tych wygięć. Niemal w środku kadru w 85 horyzont potrafi być prosty, po bokach kadru leci w górę lub w dół.
Dla mnie dystorsja jest najbardziej upierdliwą wadą tych szkieł. W tym zakresie wszystkie trzy obiektywy wystawiły mnie na ciężką próbę. Żeby było jasne, może ona być korygowana w body i na przykład w przypadku 16 mm obrazek wydaje się w aparacie ok… do czasu wrzucenia go w Lightrooma.
Wiadomo, że wszystkie korekcje software’owe coś tam z obrazka zabierają. Nie czynią tego tylko te, którymi zajęli się optycy firm fotograficznych. No ale nie w szkle za 1600 zł…
Canon 16 mm RF przypomina przypomina mi jedną z moich ulubionych anegdot: Nauczyciel mówi na lekcji, że stwórca wszystko uczynił pięknym i udanym na swoje podobieństwo. Z ostatniej ławki wstaje chłopiec z garbem i pyta, czy jego też. Nauczyciel wypala: „Jak na garbatego, to tak”.
Tak, zdaję sobie sprawę, że anegdota jest niepoprawna politycznie. Jednak tłumaczy zbyt wiele aspektów naszej rzeczywistości, aby można było o niej zapomnieć. Tłumaczy też, dlaczego Canon 16 mm RF, jak na tę cenę, jest fajny.
Co z tym macro?
35 i 85 mają w nazwie macro i faktycznie z małych odległości (AF lekko się chwilę poci i jest OK) to dozorowanie jest bardzo w porządku i bywa użyteczne. Fajna opcja choćby na śluby do małych detali. Ja testowałem na kwiatkach i jaszczurce:
To jest fajne!
Podoba mi sie bokeh z 85! W porównaniu do czasem pięknego bałaganu Samyanga, Canon robi nam na drugim planie (albo przed pierwszym) większy spokój i regularność, ale czasem tak smakowitą, że aż miłą dla oka. Przywiozłem jak zawsze za dużo plików i niejednokrotnie podczas długiej selekcji, czy obrzydliwie długiej obróbki, zaskakiwało mnie to, jak przyjemne bokeh daje 85 RF.
Bokeh z 35 też ujdzie : )
85 i 35 są całkiem ostre od pełnej dziury i nie ma się do czego przyczepić. Wszystkie zyskują już po drobnym przymknięciu. Złapałem się na tym, że 35 mm przymykałem do 2 niemal odruchowo. 16 mm warto przymknąć mocniej. Powyżej F16, im bardziej przymykamy, znowu potrafi tracić ostrość.
Wszystkie szkła za to całkiem fajnie pracują pod światło i bałagan jest do opanowania, a AF wpadającym światłem kompletnie się nie przejmuje. Słońce rzecz jasna nieco wypala kontrast z tych szkieł, ale w tolerancji i do korekty.
A to jest niefajne:
85 RF potrafi wkurzyć. Na krótkich czasach zdarza się temu szkłu zrobić coś nieostro. Czas do tego wydaje się niemożliwy (1/400, 1/1600), stoję stabilnie, skupiony, aparat w dwóch łapach, stabilizacja w aparacie i szkle włączona… a ostrości brak. Jest coś na kształt rozmazania. Nie są to skutki moich błędów, sytuacja powtórzyła się kilka razy w różnych okolicznościach i jest dla mnie zupełnie niezrozumiała.
Cała trójca winietuje na pełnych dziurach, 16 mm drastycznie. 35 potrafi winietować nawet na bardzo zamkniętej przysłonie, np. na F 20.
16 mm jest też królem (w tym trzyobiektywowym królestwie) aberracji.
35 i 85 potrafią też mniej precyzyjnie wyostrzyć z większej odległości.
Resume:
Co mi najbardziej przypadło do gustu?
The winner is 85 RF!
Choć 35 to chyba najbardziej przewidywalny obiektyw z tej trójcy.
16 mm to najmniej jarający mnie w tym zestawie słoik, mam głęboko uzasadnione poczucie, że nie zrobiłem nim nic ciekawego.
Żeby potwierdzić swoje domniemania zrobiłem statystykę użycia poszczególnych szkieł. Oczywiście trzeba wziąć pod uwagę specyfikę pracy, w której akurat portretówka przydawała się najbardziej, ale trzy tygodnie przy tak różnorodnych zajęciach mówią coś o chęci użycia poszczególnych szkieł.
Zatem, statystycznie rzecz biorąc, wygląda to tak:
Jakimś potwierdzeniem (nie tylko bokehowego) uroku Canona 85mm F2 RF może być też fakt, że wybierając przykłady do tego tekstu, akurat z tego szkła znalazłem najwięcej zdjęć na pełnej dziurze. Był on po prostu najbardziej używalny na najniższej wartości przysłony i na niej coś miłego dla oka wnosił do zdjęć.
Cóż…
Planowane wcześniej decyzje zakupowe po testowaniu zestawu nie zapadły. Miałem nadzieję po tym teście pozbyć się Sigm i zostać z Canonami. No chociaż z jednym z nich. Nie tym razem.
Najbardziej, jak widać, przypadła mi do oka 85, którą najchętniej zostawiłbym sobie razem z Samyangiem i używał zamiennie, zależnie od potrzeb, aż któryś zakurzyłby się na tyle, żeby go sprzedać. Jest też od niedawna trzecia opcja niezbyt drogiej portretówki z AF i bagnetem RF, Viltrox F1,8 (mój teścik TUTAJ).
Praktyczność 85 F2 Canona jest ogromna.
Testowane przeze mnie obiektywy Canona mają też wielką zaletę nieingerowania w kolorystykę, co zbyt często zdarza się Samyangowi i, choć nie przeszkadzało mi specjalnie w początkach mojej pracy koreańskim obiektywem, po czasie potrafi irytować.
Prawda jest taka, że cały testowany przeze mnie secik szkieł czymś kusi, bo i filigranowa 16 to takie coś, co w torbie nie waży, a przydać się czasem może. 35 zaś – wiadomo – jest szkłem dla leni, a każdy czasem bywa leniem. To nie przypadek, że ta pozornie bardzo łatwa ogniskowa ma tak wielką popularność.
Wszechstronność testowanego przeze mnie zestawu jest nie do przecenienia. Przyjemność z użycia – gwarantowana. Cena zestawu to obecnie około 6600 zł, a można tym ogarnąć mnóstwo tematów.
Trudno jednak tym obiektywom zarzucić jakieś nadzwyczajne zalety, nie mają wyjątkowego charakteru, wady zaś w granicach akceptacji wyznaczonych ceną. Szczególny urok, poza wagą i ceną, może stanowić jedynie bokeh 85. Realiści, a za takiego się uważam, nie będą oczekiwali po tych obiektywach więcej, bo droższe szkła Canona też muszą mieć nabywców : )
Wygodą ogromną, dla mnie nową, jest także praca na niemal samych szkłach RF, bez adapterów, bez kombinacji. Komu nie zdarzyło się nigdy odpiąć szkła z adapterem i próbować w pośpiechu przypiąć innego z bagnetem EF, już bez adaptera?
Nawet przy dwóch adapterach jakie posiadam, czasem miotam się jak oszalały, tracąc czas. Tym bardziej, że w lustrzance przez lata zmieniałem szkła nie patrząc na body, bez wyłączania aparatu (wiem, że to zły nawyk, ale nic się nigdy złego z moim sprzętem wskutek takiej nieodpowiedzialności nie stało). W bezlustrze konieczność wyłączania body i tak nadmiernie wydłuża czas wymiany szkła. Trochę dlatego musiałem w sytuacjach ślubnych przejść na pracę na dwóch body.
Praca na szkłach RF jest po prostu dla mnie sprawniejsza i szybsza. To także kwestia rozmiarów samych słoików (ta sama średnica) wygody użycia pierścieni, pierścienia programowalnego – po prostu ergonomia.
Generalnie, pomimo jego wad, bardzo polecam cały secik Canona, którym miałem przyjemność pracować. To dość rzetelne, przewidywalne szkła, raczej warte swojej ceny (85 mogłaby być tańsza).
Aż strach pomyśleć, że (zachowując proporcje jakościowe) podobnie jest z eLkami Canona pod RF.
I że są warte swoich cen : (
Świadomość ograniczeń tych budżetowych szkieł pozwoli uniknąć żalu, ale możliwości są niemałe, także w profesjonalnej pracy. Oczywiście jeśli ktoś lubi dźwigać, czy potrzebuje więcej światła i jakości, a mniej winiety i dystorsji, to ma inne opcje. Jednak obiektywy, którymi miałem możliwość popracować, dla mnóstwa ludzi powinny być wystarczające.
Zdarzyło mi się już polecić 35 i 85 RF paru mniej zaawansowanym i wymagającym osobom. Jak dotąd są usatysfakcjonowane.
Bardzo dziękuję Canon Polska za użyczenie sprzętu do testów i przepraszam za szczerość.
Więcej zdjęć przykładowych poniżej:
Inne moje testy sprzętu znajdziesz TUTAJ.
Wrażenia z użytkowania różnych obiektywów i testy znajdziesz TUTAJ na mojej stronie.